PLOHO (ПЛОХО) W DOM
29 września 2019

PLOHO (ПЛОХО)
Nowosybirsk. Rosja
29.09. G.20.00
WSTEP 20ZL
Słowami Konstantego Usenki:
Betonowe krajobrazy są organicznym środowiskiem chłopaków z zespołu PLOHO, który przed kilku laty narodził się w mieście potocznie zwanym Nowosybem. „Moim domem i twoim domem są blokowiska” – śpiewają. „Klatka schodowa – słyszę czyjeś kroki/Zawsze tu żyłem i nie pękałem/choć na wszystkich piętrach mieszkają wrogowie/Jedni stukają w kaloryfer – inni donoszą”. To kalambur, bo czasownik stuczat’ znaczy w języku rosyjskim zarówno stukać jak i kablować. Donosicielstwu, agresji i apatii społeczeństwa poświęcony jest znaczny procent piosenek PLOHO, co wyróżnia ich spośród Syndykatu Syberia i stawia w rzędzie spadkobierców wczesnej GRAŻDANSKIEJ OBORONY czy TELEWIZORA. „Zły mieszka najwyżej – dobry na parterze/śpiewa o tym bard ze zakurzonego winyla”. Wiktor Użakow, wokalista i gitarzysta PLOHO, mówi wprost – „Jesteśmy dziećmi dziewięćdziesiątki, ale nie chodzi nam o modę na gumy Donaldy z historyjkami. Dla nas czymś zwykłym były obrazki, które pamiętam jako szczyl z podstawówki. W moim bloku unosił się słodkawy odór palonej hery, pod wejściem do klatki taryfiarze sprzedawali lewą wódę z bagażnika, moi koledzy kirali klej”. Wczesne piosenki PLOHO trochę jeszcze pachną tą ironiczną modą, rodem ze stron internetowych zamieszczających zdjęcia poradzieckiej degrengolady. Pojawia się na przykład Dom Kultury Progres, do którego „ochrona wpuści cię tylko w sportowych spodniach”. Lecz sarkazm szybko ustąpił miejsca poważniejszym nastrojom. „Rozpierdol wszystkiego naokoło był dla nas normalnością. Co nowego może wnieść pokolenie takie jak nasze?” – pyta się Użakow – „Jesteśmy wyrostkiem robaczkowym historii, można by nas wszystkich wyciąć i nikt by tego nie zauważył. Tak samo jak radzieckie ideały, w gruzach legły wszystkie nasze marzenia. Jeden dzieciak chciał zostać gwiazdą rocka, inny piłkarzem, lecz dziś wszyscy toną po uszy w kredytach i wegetują gdzieś na kasach w marketach. Dzisiejsze nastolatki mają gorzej, nie są w stanie poukładać sobie w głowach tych internetowych śmieci. Wygląda na to, że my w dziewięćdziesiątce nie mieliśmy jeszcze tak źle”. „Nieślubne dzieci Wenus budują arki z nadpalonych pustaków /Jak kiedyś pionierzy, zdobywają i zbierają znaczki(…)/ Siedemdziesięciolecie Zwycięstwa – odwaga i cel chuj dziś znaczą/Każdy podświadomie tęskni do celibatu i wielkiego postu/Brak moralności i zasad – mamusiu, urodziłaś potwora”. Muzycy PLOHO, pytani, czy nie chcieliby dać słuchaczom jakiegoś promyka nadziei, odpowiadają: „Nam chodzi bardziej o wspólne przeżywanie. Wszystkim będzie lżej ze świadomością, że nie zostali sami z tym całym balastem. Każdy odczuwa samotność już od momentu przecięcia pępowiny”.
Priorytetem PLOHO nie są wielkie koncerty czy nagrania dobrej jakości. Ich „zła” nazwa, antyteza słynnego Horoszo!Majakowskiego, wymaga poruszania się w antyestetyce lo-fi. Nagrywają się więc w domu, podobnie jak kiedyś Letow. „Nienawidzimy rutyny” – mówi Wiktor Użakow – „Dziś prawie w każdej wsi możesz znaleźć profesjonalne studio i dobry sprzęt. Brakuje za to kumatych realizatorów, którzy potrafiliby zmiksować i zmasterować cokolwiek, wbrew prowincjonalno rockowym stereotypom. Wszyscy chcą super cyfry, nikt nie rozumie szumów i brudów, tak przez nas uwielbianych”. Wychowali się na gitarowym noisie, nie mieli nigdy styczności z elektroniką. Aż do momentu, gdy w zespole pojawił się syntezator analogowy, grający mroczne tła i oszczędne basowe melodie w kontrapunkcie do linii basu – brzmi to podobnie do KINA w kawałku Chcemy zmian. „Podobno jesteśmy post punkiem, ale na koncertach brzmienie jest raczej punkowe. Tak samo jak nasze teksty. U nas ludzie ruszają się i tańczą, w odróżnieniu od typowo gotyckiej wystylizowanej publiki, stojącej pod ścianami”. W odróżnieniu od wielu patetycznych post punkowych egzystencjalistów, PLOHO nie ucieka od przyziemności i konkretu. Można powiedzieć, że bezlitosne społeczne analizy stawiają ich bliżej raperów z CHEMODANU – chociaż oczywiście są ludźmi z innej bajki, bo sprawiają wrażenie dekadentów i estetów. Ich czarne koszule kojarzą się jednoznacznie rosyjskim fanom muzyki, podobnie jak oszczędne brzmienie, wiodąca rola basu i nisko – matowa, beznamiętna barwa głosu wokalisty. Nie jest to jednak ani bezczelna zrzynka z KINA ani zabieg robiony pod publikę. Ilość użytych sampli stawia ich raczej w rzędzie spadkobierców idei GR.OB. – Użakow i spółka nie ukrywają inspiracji, gdy wstawiają przed piosenką fragment wiersza Letowa – „A niebo wygląda wciąż tak samo, jakbyś się nigdy nie sprzedał”. Można też usłyszeć fragment znanego nagrania Chruszczowa, karcącego artystów w moskiewskim Maneżu w 1962 roku za naśladownictwo zachodnich trendów w sztuce współczesnej. „Stoi taki człowiek i gapi się na nowe prądy – a w nurcie płynie wszystko co popadnie, są tam dobre rzeczy, ale też pełno gówna. I ten człowiek postrzega wszystko jednakowo – bo to nowe prądy, nowe trendy! To jest jakaś pederastia. Czemu więc pederaści dostają u nas dziesięć lat, a taki ktoś oczekuje orderu i pochwały?”. To intro do piosenki Miasto – Bohater z singla, na okładce którego widać poczerniałą twarz denata – toksykomana z foliową torbą na głowie.
Muzycy PLOHO mówią, że nie uważają się za zespół polityczny, ale mają pełną świadomość tego, co się dzieje. „W pierogarni w Samarze dowiesz się więcej o polityce niż z wiadomości w telewizji. A na na pętli marszrutek w Jekaterynburgu można poczytać sobie odręcznie pisane ogłoszenia, kartki w formacie A4 z fragmentami Księgi Apokalipsy. To migawki ze współczesności, nie ma tu nic wymyślonego” – mówi Użakow, za swoją najważniejszą książkę uważający Ucieczkę od wolności Ericha Fromma. Tytuły albumów PLOHO też pochodzą jak gdyby z psychologii społecznej: Pogodzenie się i odrzucenie, Kultura dominacji. „Naszym modelem jest sinusoida, wszystko w Rosji zawsze dzieje się na przemian. Weźmy chociażby ostatnie protesty – ludzie podniecają się odrzucaniem, lecz tak naprawdę dawno ze wszystkim się pogodzili. To fałszywe odrzucenie, bo nigdy nic z tego nie wyniknie. Rzeczywistość została olana już dawno temu. Nasza działalność bazuje właśnie na tej przeciwstawności”. Autor tekstów mówi, że głównym tworzywem są jego sąsiedzi – obywatele tłoczący się w tramwajach o szóstej nad ranem i ci sami ludzie o dziewiętnastej w domach przed telewizorami. Napaść – modelem społecznych zachowań! to tytuł jednego z kawałków. „Co trzeci tu jest kapitanem/który forsował obce granice/Twardą ręką przetrząsał cudze kieszenie/celował koltem w czyjąś twarz(…)/Piloci poskręcali szyje/lecz już z powodu innych pętli/Pojęli wreszcie, że trwa polowanie/a ogień prowadzony jest właśnie z ich maszyn”. Ściany, które mają uszy i zasada ograniczonego zaufania to główne tematy PLOHO. „O tym, gdzie noże się kryją za plecami/O miejscach, w których można kupić miłość/Lepiej już bym milczał, lecz pytano mnie i udzieliłem odpowiedzi/O tym, gdzie najgłodniejsze z psów kładą swe głowy pod gilotynę/Paplałem o tym bez sensu, więc lepiej już będę milczał”. Wszędzie znaleźć można jakichś „porządnych obywateli” wyczulonych na obecność wrogich lub amoralnych elementów w swym towarzystwie. „Bez kompromisu, zamknięte koło – ten model wybrałeś sam/Maksymalnie komplikować wszystko naokoło siebie i dziwić się zwykłym rzeczom/Kup największy telewizor jaki zobaczysz w markecie/Oddaj pieniądze Cerkwi, jeśli boli cię dusza/Przegryź orzeszkiem i niech młyn kręci się dalej/I niech kogoś zamkną dzięki twojej współpracy – demokracja w praktyce”. Użakow jest pesymistą, nie wierzy w powodzenie jakichkolwiek akcji sprzeciwu. „Zatykasz usta rękami – kto próbuje iść pod wiatr, w końcu się potknie/Nie chcesz myśleć już o niczym ani bić drewnianą szabelką w ołowianą tarczę/ Tak ma być i tak się stanie – przyjdą po ciebie odpowiedni ludzie/Tak ma być i tak się stanie – kraj o tobie nie zapomni”. Wybiera wycofaną pozycję outsidera, który będzie robił to, na co ma ochotę i nie pozwoli, by społeczeństwo właziło mu butami w życie. „Mój szybki krok zmienia bieg na bieg/Łapać go! winny może być tu każdy biegnący człowiek/Ma zbyt duże źrenice, ma zbyt duży plecak/A ja sam ustalę, jakie tempo/będzie miał mój spacerowy krok”.
Świat PLOHO jest zmilitaryzowany. W Martwych bohaterach Wiktor Użakow nawiązuje do tekstu JANKI W ten czarny dzień, tylko że akcja ma miejsce dwadzieścia pięć lat później. „Z taśmy produkcyjnej wprost do domu inwalidów/To test na przeżycie dla wymierających gatunków/Zwierzętom nie wolno wejść do siedziby obrońców zwierząt/Noc otwartych butelek, dzień zamkniętych drzwi/Kraj potrzebuje tylko martwych bohaterów/Kraj potrzebuje tylko martwych bohaterów/Mamy dziś popyt na taborety/Na każdą marionetkę czeka jej własny most”. Hasła komunistyczne zostały wymienione na bogoojczyźniane, a oczkiem w głowie stał się przyrost demograficzny. Przykładem nowej retoryki może być antyaborcyjny bilbord, na którym zdjęcie zakrwawionego usuniętego płodu zestawione jest z wizerunkiem chłopca – kadeta w wojskowej pilotce – „Mamo, jeśli mnie usuniesz, nie obronię cię w przyszłości”. Społecznej presji jak najszybszego zakładania rodzin dotyczy numer Obowiązek rozmnażania się. „Krewni krążą nad tobą niby czarne kruki/Ewolucja zmieniła kierunek na wsteczny/Przez szkła okularów oczy wypala mi miesiąc zwany majem/Nie chcę stawiać swojego życia na tory, bo nie jestem tramwajem/Obowiązek rozmnażania się wywołuje we mnie irytację”. Na pytanie jednego z dziennikarzy, czemu wśród piosenek PLOHO nie ma nic o miłości i seksie, chłopaki w czarnych koszulach odpowiadają: „Nie piszemy o seksie, bo nikt z nas go nie uprawia. Obejrzyj sobie w telewizji dowolne szoł, ostatnio widzieliśmy jubileuszowy recital gwiazdy estrady Igora Nikołajewa. Na każde pytanie, o czym będzie następna piosenka, odpowiadał – jasne, że znów o miłości. Wszystkie chujowe piosenki świata są o miłości i seksie. Wydaje się, że temat został wyczerpany, a ludzie tak naprawdę są tym już dawno zmęczeni. Słowo seks słychać wszędzie i dawno straciło ono jakiekolwiek znaczenie. Johny Rotten powiedział kiedyś do Nancy Spungen – amerykańska dziwko, seks jest dla nudnych hipisów, nam po prostu chce się spać”. Mówiąc o seksie PLOHO woli opisać mroczny świat podmiejskich dyskotek, w których kręci się biznes matrymonialny i odbywa handel ludźmi.